W Smołdzinie znajduje się słynne wzgórze Rowokół. Oczywiście nie mogliśmy tam nie pójść. Cudownie wyglądaliśmy wędrując w sandałach i białych skarpetkach lub crocsach!
Na wzgórzu zobaczyliśmy wieżę widokową, z której rozciągał się widok zapierający dech w piersiach.
Z wieży zobaczyliśmy cel naszej podróży: Surfcamp na jeziorze Gardno.
Ostatniego dnia czekało nas do przepłynięcia tylko 9 km. Malownicza Łupawa żegnała nas kolejny dzień malowniczymi krajobrazami.
W Człuchowie, gdzie znajdował się niebezpieczny jaz z silnym odwojem,
kolejny raz przenieśliśmy kajaki.
W końcu dopłynęliśmy do ujścia Łupawy do jeziora Gardno.
Tutaj przyszedł czas pożegnać rzekę, która towarzyszyła nam przez cztery dni.
Czekała nas przeprawa przez Gardno. Wiał silny wiatr i była półmetrowa fala. Co chwila woda zakrywała kajaki. Na szczęście szczelne fartuchy chroniły nas przed wodą. Musieliśmy bardzo uważnie płynąć. Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Zdaliśmy sprzęt, przebraliśmy się i pożegnaliśmy gościnny Surfcamp.
Rozformowaliśmy naszą szaloną dwunastkę i rozpoczęliśmy powrót do domów. My postanowiliśmy odwiedzić Łebę i zobaczyć morze.
I oczywiście zjeść w porcie pyszną, świeżą rybę.
Była to nasza podróż sentymentalna, albowiem przez wiele lat spędzaliśmy tu wakacje.
Łeba zmieniła się bardzo, ale morze wciąż było takie same...
W ośrodku wczasowym, gdzie mieszkaliśmy wiele razy, czas się zatrzymał.
Z łezką w oku odwiedzaliśmy "nasze" miejsca.
Odwiedzenie Łeby było fantastycznym zwieńczeniem naszej kilkudniowej kajakowej przygody na Pomorzu.
Z niechęcią rozpoczęliśmy powrót do domu?.
Super! Bardzo lubię czytać takie wpisy. Zapraszam w moje okolice, na Pilicę - może mniej sentymentalnie, ale na lepszych spływach kajakowych jeszcze nigdy nie byłem!
OdpowiedzUsuńO Pilicy myślimy bardzo poważnie..
OdpowiedzUsuńSłusznie! Sami już właściwie nie jeździmy nigdzie indziej. Polecam zwłaszcza spływy z NadPilice, już nawet nie szukamy innej wypożyczalni kajaków/organizatora.
OdpowiedzUsuń