niedziela, 9 października 2016

Hydra- kochająca turystów i swoich gospodarzy (Grecja- żagle)


Za każdym razem kiedy wpływamy do portu w Hydrze serce zamiera mi ze wzruszenia. 
Znalezienie miejsca i cumowanie na małej przestrzeni i w tłoku jest niezłym wariatkowem.
Jeden z naszych załogantów, nie rozumie dlaczego tak bardzo chcemy ponownie odwiedzić Hydrę. Był kiedyś w tym porcie i jego zdaniem jest to zwykła turystyczna wydmuszka. Mało nie umarłam słysząc taką opinię! 
Widać cały świat i UNESCO są w błędzie! 
Wyspa mimo licznych gości dzielnie opiera się tandecie i hołubi swoje zwyczaje: na całej wyspie są tylko dwa samochody - małe śmieciarki. Przemieszczanie odbywa się tylko pieszo lub na osiołkach lub mułach. 
 To one od samego rana czekają na rozładunek towarów ze statków. 
Wszystkie towary są transportowane na grzbietach tych pracowitych zwierząt. 

W malowniczym miasteczku Hydra skupia się cała cywilizacja wyspy.  Wokół portu rozciągają się liczne, pięknie odnowione kamienice, w których znajdują się tawerny, bary, sklepy i eleganckie butiki  (w których panie mogą nieźle zaszaleć). 
Przed nimi stoją zadumane osły. 
Tutaj turyści biorą we władanie cały port. A portem zarządza, od zawsze, słynny brodacz. 
Wystarczy jednak pójść kilka kroków w głąb miasteczka aby pozbyć się szumnego tłumu. 
Za każdym razem kiedy tu maszeruję odkrywam nowo wyremontowane kamieniczki. 
W maleńkich tawerenkach siedzą uśmiechnięci Grecy, celebrujący posiłek. 
Odwzajemniamy uśmiech i wędrujemy na szczyt góry gdzie znajduje się klasztor.
Jest popołudnie i mijamy greckie gospodarstwa.
Starsze Greczynki odpoczywają po długim dniu..
Docieramy do klasztoru gdzie mieszka kilku mnichów, którzy wpuszczają nas do środka. 
Panuje tu niesamowity spokój. 
Mnisi mają pogodne usposobienie. 
Przy klasztorze swobodnie łazikują gospodarskie zwierzęta.
Widok zachodzącego słońca odbiera nam mowę... Jest niesamowicie. 
Z żalem żegnamy Hydrę, kolejny raz przekonani o tym, że nie jest zwykłą turystyczną wydmuszką..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz