środa, 5 października 2016

Nie śpimy, zwiedzamy! (Grecja- żagle)


O zmierzchu dopływamy do Porto Keli. Miasto nie jest wybitnie ciekawe, ale jest bardzo dobrym miejscem, w którym można wypożyczyć samochody i dotrzeć do bardzo ciekawych miejsc w okolicy. Wieczorem znajdujemy wypożyczalnię, w której zostawiamy dokumenty kierowców, aby przyśpieszyć ranny wyjazd.
O 8 rano stawiamy się karnie aby odebrać samochody. Wita nas uśmiechnięty właściciel i znika. Po pewnym czasie przyjeżdża brakującym samochodem. Ku naszemu zdziwieniu, mimo, że poprzedniego dnia otrzymał prawa jazdy, dopiero teraz, rozpoczyna wypisywanie dokumentów! Nie ma to to luz południa.. Po 40 minutach opóźnienia wsiadamy do samochodów i wyruszamy. Po piętnastu minutach okazuje się, że jeden kierowca zostawił w biurze dokumenty. Tak więc nasze opóźnienie się zwiększa, mimo rannego wstania i przygotowania na czas... A plany zwiedzania na dzisiejszy dzień mamy bardzo rozległe.
Wreszcie docieramy do Epidauros- największego zachowanego antycznego teatru. 
Nie ma jeszcze tłumów, więc w spokoju możemy nacieszyć się tym niezwykłym miejscem. 
Niesamowite, że do dzisiaj organizowane są tu przedstawienia. Odbywa się tu każdego roku festiwal dramatu klasycznego. Teatr posiada niesamowitą akustykę. Z najwyższego rzędu słychać cichą rozmowę, a nawet szepty ze sceny i orchestry. 
Teren wokół amfiteatru jest bardzo rozległy. 
Nieopodal znajdował się okręg kultowy tzw. Asklepiejon. 
Zbudowano tu dorycką świątynię. Był tu też szpital. W muzeum można zobaczyć starożytne instrumenty medyczne i świadectwa uzdrowień. 
Wybudowano tu również stadion z bieżnią o długości 120 m. 
Dziś można ją obejrzeć i pozostałości trybun. 
Drugim punktem naszego programu to niesamowite Nafplio. Obecnie jest to elegancki kurort, ale nie to jest powodem naszej kolejnej wizyty. 
W starożytności było ważnym ośrodkiem portowym. 
Nad miastem górują ruiny twierdzy Palamidi. 
Można tam wjechać samochodem lub wejść po ok. 900 stopniach. Jak się należy spodziewać nasza grupa wdrapuje się piechotą, bo twardziele nie pękają! Idąc na górę podziwiamy niezwykłą panoramę.
Na terenie twierdzy trwa powolna rekonstrukcja, która na przestrzeni lat przynosi dla turystów przyjemne efekty w postaci odrestaurowanych częściowo fortyfikacji.
Widok z góry zapiera dech w piersi. 
Szczególnie widok na wysepkę z zamkiem Bourtzi z 1473 roku. 
Wędrujemy pośpiesznie ulicami Nafplio.
Ok 14 udajemy się w keirunku Didymy. 
Z daleka widać wielką dziurę w ziemi. 
Zatrzymujemy się przy gaju oliwnym i tak naprawdę nie ma tu nic ciekawego oprócz dziwnej, kutej furty i otworu w ziemi. 
                                    
Kiedyś w tym miejscu był grobowiec, przez który prowadziło tajemne przejście, przed Turkami, do zapadliska w ziemi gdzie wybudowano dwie maleńkie kapliczki. 
                                     
Turcy nigdy się nie dowiedzieli o tym miejscu kultu. 
Zawsze czuję dreszcz emocji kiedy jestem w tym jednym z najbardziej niezwykłych miejsc na świecie. 
                                     
Nie wiedzieć czemu mówimy tu szeptem. Skromne kapliczki siedzą tu cichutko pod ogromnymi nawisami skalnymi. 
W środku zawsze palą się świeczki, na ścianach wiszą ikony. Żaden złodziej nie ośmieli się ich ukraść. To miejsce świadczy o niezwykłej sile ducha wiernych, którzy przez stulecia strzegą tego miejsca przed złymi siłami. 
W podniosłym nastroju opuszczamy Didymę.
                                   
Wracamy do portu i płyniemy na zasłużony nocleg na Dokos gdzie mieszkają tylko osły i kozy. 
Uff.. To był długi dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz