Weekend był smutno ponury. W lasach, na szczęście, jeszcze zalegał śnieg i nie było pluchy.
Dzisiejszy ranek rozpoczął się cudownym słońcem i lekkim mrozem. Nie mogłam nie wyjść na lód!
Po czterdziestu minutach spędzonych na łyżwach byłam mentalnie gotowa na walkę z przeciwnościami w biurze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz