wtorek, 4 lipca 2017

Przemiana w szczury lądowe. (Grecja)


Rejs zakończyliśmy uroczystą, urodzinową kolacją na Eginie. 
Towarzyszyły nam towarzyskie kaczki, które znosiły jajka w niewielkich dołkach znajdujących się między stolikami.

Rano przypłynęliśmy do Aten gdzie miała się rozpocząć naprawa wyrwanej knagi. Wynajęliśmy samochody i pojechaliśmy, jak przykładni turyści, nad Kanał Koryncki. 
Ta niezwykła budowla zawsze wywiera na mnie (i chyba nie tylko) ogromne wrażenie.
Dziwiliśmy się zawiązanym torebkom i papierom na balustradzie mostu. 
Co by nie mówić lepiej wyglądają przyczepione kłódki (jak jest w innych krajach). 
Upał z minuty na minutę robił się coraz większy. Zwiedzanie przy 42 stopniach w cieniu było niezłą męczarnią. 
Szczerze współczuliśmy robotnikom, którzy w słońcu, w tym czasie naprawiali łódkę!
Morderczy upał spowodował znaczne skrócenie zwiedzania ruin Koryntu ( nawet korynckie córy gdzieś się pochowały).

Z wielką przyjemnością obserwowaliśmy sjestę Greków w Pireusie. 
Starsi odpoczywali na brzegu napawając się morską bryzą. 

Dzieciaki taplały się w piasku z wodą.
Dłuższy czas obserwowaliśmy dziadka szalejącego z czwórką wnuków. 
Po powrocie na Atenę zobaczyliśmy naprawioną knagę. Nieźle zmęczeni upałem poszliśmy spać. 
Panowie nawet nie pomyśleli, że to nasza zielona noc na łódce. Natomiast panie przygotowały się solennie. Kiedy dało się słyszeć pierwsze chrapanie przystąpiłyśmy do akcji pod kryptonimem: "czerwony paznokieć". 
Uzbrojone w latarki, czerwony i różowy lakier rozpoczęłyśmy malowanie paznokci u nóg naszym panom! Nie była to łatwa akcja albowiem chcąc zachować absolutną ciszę dusiłyśmy się bezgłośny śmiechem. 
Przy porannej kawie panowie nie zauważyli swojej przemiany. Tym razem ryczałyśmy śmiechem pełną parą. W końcu zobaczyli u jednego z załogantów pomalowane paznokcie i zaczęli się śmiać z dobrego żartu. Jakież zdziwienie ich dopadło kiedy zobaczyli dziwny kolor również swoich paznokciach!!
W niedzielę temperatura w Atenach osiągnęła 46 stopni!! W centrum miasta zostały zorganizowane klimatyzowane miejsca dla mieszkańców nie posiadających klimatyzacji w domu. O zwiedzaniu czegokolwiek mogliśmy zapomnieć. Został nam basen i chłodne drinki w hotelu. Tak nas pożegnała Grecja.
Do zobaczenia za miesiąc!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz