czwartek, 14 września 2017

Jaki był to rejs?


Kapitańska kolacja wypadła, w zatoce, na wyspie Makronissos.
Ujrzeliśmy na brzegu kilkanaście opustoszałych budynków. 
Za wzgórzem, w sporych zabudowaniach, jedynymi mieszkańcami były kozy.
Wokół wyspy odkryliśmy ładne miejsca do snurkowania.


Historia opustoszałej wyspy jest przerażająca. W latach czterdziestych i sześćdziesiątych znajdował się tu obóz koncentracyjny! Władze greckie więziły tu ok. 60 tysięcy osób! 
Pozostało mieć nadzieję, że duchy pomordowanych osób nie zawitają do nas na pokład.
Lekko wyciszeni zasiedliśmy do kapitańskiej kolacji. 
Kiedy skończyliśmy się obżerać wachta posprzątała wszystko. 
A następnie zalegliśmy na dziobie by popatrzeć w gwiazdy i pogadać...
Jaki był to rejs? 
Mimo sporego wiatru w pierwszym tygodniu wszyscy dali radę i nie było żadnych ekscesów. 
Zapomnieliśmy wziąć polską banderkę. Kupiliśmy włoską i przerobiliśmy na naszą (w końcu "z ziemi włoskiej do Polski").
                                  
                                       Fot. E. Karpierz
Niektórzy z uwagą słuchali wykładów kapitana.
Wachty sprawowały się świetnie, o czym świadczyły wyczyszczone do czysta talerze i garnki.
                Fot. C. Nazaruk
Przez przypadek do jednej wachty trafiła dwójka artystów: Dorota i Czarek.
Nie zawsze mieli czas, na swojej wachcie, zajmować się załogą bo byli zajęci ważniejszymi sprawami:))
                                     
Załoga im wybaczała bo tworzyli prawdziwe cuda. 
Dorota zdobyczne kamienie malowała na życzenie, a potem zostaliśmy nimi obdarowani!
Odkryłam z Czarkiem, że nieraz utrwalaliśmy te same ujęcia krajobrazu. Ja aparatem, a Czarek pędzlem:
       Dhokos



      Hydra
Te obrazy będą nam towarzyszyć w pochmurne i zimne polskie dni..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz