W Paso Rio Don Guillermo przekroczyliśmy granicę i z powrotem znaleźliśmy się w Argentynie. Dojechaliśmy do El Calafate- zadbanego, turystycznego miasteczka.
Znajdują się tu liczne sklepy i restauracje. Zaskoczyły nas sklepy ze świetnym wyposażeniem turystycznym.
Zatrzymaliśmy się w Calafate Hostel skąd, następnego ranka, wyruszyliśmy na trekking po lodowcu Perito Moreno.
Rano wiał silny, lodowaty wiatr. Założyliśmy większość rzeczy jakie mieliśmy w walizkach.
Pierwsi wjechaliśmy do Parku Narodowego Los Glaciares, który w 1982 roku został wpisany na listę światowego dzidzictwa.
Zostawiliśmy samochody i wsiedliśmy na niewielki stateczek. Wiatr nie dawał za wygraną. Współczułam lekko ubranym pasażerom, którzy byli, z nami, na pokładzie.
Kiedy dopłynęliśmy na miejsce przejęli nas przewodnicy.
Każdemu z nas założono raki.
Pokazano nam w jaki sposób poruszać się po lodowcu. Każdą grupę prowadziło dwóch przewodników.
Lodowiec Petro Moreno jest najszybciej przesuwającym się lodowcem na świecie (2,6 m/dzień). Zachowany jest balans pomiędzy przybywającą i rozpuszczającą się masą lodu. Dzięki temu jest jednym z nielicznych lodowców, którego powierzchnia całkowita nie ulega zmianie. Wynosi ona sto dziewięćdziesiąt pięć kilometrów kwadratowych. Lodowiec jest położony na niewielkiej wysokości- ok. 150 metrów!
Maszerowanie było absolutnie kosmicznie!
Na białych wzgórzach kładły się błękitne cienie, które zmieniały swoje kształty.
Byliśmy, tego dnia, pierwszą grupą i przewodnicy musieli wyrąbywać przejścia.
Trzeba było stąpać ostrożnie, żeby nie wpaść w błękitną dziurę, która mogła mieć kilkadziesiąt metrów głębokości.
W pewnym momencie zobaczyliśmy drewniany stolik, a na nim szklaneczki i whisky!
Zaskoczenie było ogromne. Picie whisky z kawałkami lodu z lodowca było prawdziwą przyjemnością (szczególnie dla panów!).
Ja nie przepadam za tym trunkiem, ale wypić było mus!!!
Po trekkingu usiedliśmy na półwyspie i jedząc posiłek delektowaliśmy się widokiem cielącego się lodowca. Odrywanie warstw lodu z czterdziestometrowej ściany było widokiem nieprawdopodobnym!!
Nie chcieliśmy odjeżdżać, ale mieliśmy w planie obejrzeć lodowiec z drugiej strony gdzie ściana czoła lodowca wynosi 80 metrów. I nie zawiedliśmy się!
Lodowiec cały czas głośno mruczał. Gdzieś w środku słychać było walące się warstwy lodu. A na zewnątrz od czasu do czasu cieliło się czoło lodowca. To była magia....
Wjechaliśmy do parku pierwsi i wyjechaliśmy ostatni. I co mam powiedzieć?
Warto było!!!!
Warto wybrać się do Chile, aby zobaczyć na własne oczy te wspaniałe lodowce i jaskinie. Więcej fantastycznych zdjęć z tego wspaniałego miejsca znajdziecie na stronie https://kobietawielepiej.pl/marmurowe-jaskinie-chile-kobietawielepiej-pl.
OdpowiedzUsuń