sobota, 27 stycznia 2018

Początek naszego meksykańskiego safari. (Meksyk)


Wreszcie docieramy do Cabo, gdzie rozpoczynamy nasze safari nurkowe.
 Porcik jest uroczy. Odwalamy najpierw papierkową robotę.
Wieczorem dociera, spóźniona, reszta polskiej grupy. Niestety ich bagaże, ze sprzętem nurkowym, zostały gdzieś zagubione. Łódka czeka do 24.00 i spóźniona wypływa w rejs. 
Pomagamy biedakom pożyczając części naszej garderoby. W nurkowe graty muszą zaopatrzyć się na łodzi. Kapitan zachowuje się jak prawdziwy dżentelmen i proponuje darmowe wypożyczenie sprzętu dla całej czwórki! 
Mimo przeciwności losu meldujemy się prawie wszyscy na łodzi o dźwięcznym imieniu Undersea Hunter. (Jedna chora osoba musiała zostać w Polsce).
Zostajemy przydzieleni do kabin.
Łódź jest nieźle zorganizowana logistycznie, a załoga dwoi się i troi by nam dogodzić.
Po 36 godzinach docieramy do wyspy San Benedicto. Dzień rozpoczynamy pięknym wschodem słońca.
Teraz już tylko pozostaje nam nurkować i nurkować..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz