czwartek, 19 kwietnia 2018

Coco de Mer - diamenty Seszeli. (Seszele)


       Na wyspie Praslin można zobaczyć prawdziwe skarby Seszeli- Coco de Mer.
Cumujemy w zatoce Bale Ste Anne. 
Po nabraniu wody udajemy się do Fond Ferdinand aby zobaczyć największe nasiona świata o niezwykłym kształcie. Wstęp kosztuje 125 rupi. 
Wita nas żółw domagający się świeżych owoców.
Od przewodnika dowiadujemy się niezwykłych informacji.
Odpowiedni gatunek palmy potrzebuje około 25 lat kiedy osiągnie dojrzałość.
Na palmach rodzaju męskiego rosną sześćdziesięciocentymetrowe falliczne pałki, a na żeńskich kule w gronach.

Na pałkach znajdują się drobne kwiatuszki, które wypuszczają pyłki. 
Pyłki z wiatrem wędrują do gron. Niektóre z kul zostają zapylone i zaczynają rosnąć. 
Po ok 7 latach Coco de Mer przyjmują kobiece kształty i opadają na ziemię. 
                            
Tutaj są gotowe aby zakiełkować nową palmą. 

I tak po ok 30 latach cykl rozpoczyna się na nowo..
Tylko tutaj możemy spotkać te niezwykłe rośliny. Coco de Mer jest bardzo ciężkie i nie unosi się na wodzie. Dlatego nie może swobodnie przedostawać się w inne części świata.
Jest symbolem Seszeli. Każdy przybywający tutaj otrzymuje, w paszporcie, pieczątkę w kształcie Coco de Mer.

W czterdziestostopniowym upale pniemy się mozolnie pod górę. Dobrze, że tropikalny las daje nam ochronę przed słońcem.
Docieramy wreszcie na szczyt wzgórza gdzie nasze trudy zostają nagrodzone fantastycznymi widokami.
Widzimy z góry porcik i nasz katamaran. 
Wiatr tutaj wieje przyjemnie i nie chce się wracać.
Po kilku godzinach wracamy do portu. Postanawiamy ulżyć wachcie z przygotowaniem jednego posiłku i w pobliskiej budzie idziemy coś zjeść. 

Nie jest to dobry wybór. Nie ma to jak nasze tuńczyki przygotowane na łodzi!




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz