Po przebyciu 30 mil zacumowaliśmy przy Praslin - drugiej co do wielkości wyspy Seszeli.
Anse Volbert, ze spokojnej, romantycznej wioski zmieniło się w miasteczko wypasionych hotelików i sklepików. Nocą, będąc na łódce, widzimy kakofonię kolorowych lampek na brzegu.
W ciągu dnia można zobaczyć dziesiątki ludzi wylegujących się na leżakach. Nie można tego oczywiście porównać do miejscowości turystycznych w Tajlandii czy innych popularnych destynacji.
Na plaży, od wielu lat, rozsiadło się centrum nurkowe Octopus.
Nie mogę nie wykorzystać takiej okazji. Molestuję kapitana i udaje się nam znaleźć kompromis.
Trójka zostaje na brzegu, a reszta załogi wyrusza w morze na łowienie ryb.
W centrum nurkowym wyposażeni zostajemy w cały sprzęt.
Powinniśmy wyruszyć o 14.00. Francuzi się spóźnili więc wypływamy godzinę później.
W towarzystwie palącego słońca docieramy na Ave Maria Rock.
Wreszcie schodzimy pod wodę.
Po kilku minutach pojawia się żółw.
Jestem szczęśliwa widząc znowu podwodny świat. Jestem zwyczajnie u siebie..
W skalnych formacjach żyje wiele kolorowych rybek.
Murena nerwowo spogląda na nas, nie bardzo zachwycona obecnością nurków.
Kolejny żółw płynie spokojnie nie przejmując się nami kompletnie.
50 minut mija nam błyskawicznie. Z żalem rozpoczynamy wynurzanie.
Żegnają nas ostatnie rybki.
I to by było na tyle tym razem..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz