niedziela, 3 czerwca 2018

Wędrówka nad Jeziorem Zbiczno

Drugi dzień naszego trekkingu rozpoczęliśmy w składzie 22 uczestników.

Jeden z naszych psów, z powodu kontuzji łapy, której nabawił się miesiąc temu, musiał zostać w Ośrodku na Wzgórzu. Spaliśmy tu dwie noce, więc była możliwość, aby Czok odpoczął. Niestety nie sprawiał wrażenia szczęśliwego kiedy opuszczaliśmy ośrodek z pozostałymi psami.
Niebo kolejny raz nie zaprosiło żadnych chmur. Zaopatrzeni w wodę i kanapki ruszyliśmy w drogę.
Poczätkowo szliśmy razem całą grupą.
Po kilku kilometrach rozdzieliliśmy się na grupę umiarkowaną i ekstremalną.
Grupa umiarkowana błyskawicznie wykorzystała dobrodziejstwa Pojezierza Brodnickiego i zaległa nad brzegiem jeziora.
Z wielkä przyjemnością zanurzyliśmy się w cudownej wodzie. Pływające wokół nas psy były w stanie absolutnej ekstazy. Po zjedzeniu kanapek ruszyliśmy dalej. Jezioro Zbiczno zachwyciło nas krajobrazem. Trzydziestostopniowy upał nie był nam straszny, albowiem wēdrowaliśmy zalesionymi ścieżkami. Psy co chwila lädowały w wodzie. Po południu zaczęło grzmieć.
Droga powrotna przebiegała w nieprawdopodobnej, przedburzowej duchocie. Wracając pod koniec naszej wędrówki trafiliśmy na barek przy plaży. Piwo było najlepszą nagrodą!
Po osiemnastu kilomerach dotarliśmy do ośrodka. Druga grupa, po przejściu 29 kilometrów, również zdążyła na kolację.
Na kolacji wciagnęliśmy wszysyko co nam podano. Przemiła obsługa ulitowała się nad nami i niestrudzenie przynosiła dokładki.
Po kolacji burza rozłożyła skrzydła i przy akompaniamencie grzmotów i błyskawic zaczęło lać.
Uśmiechnięty kierownik ośrodka udostępnił nam wiatę nad jeziorem, gdzie mogliśmy chałasować do woli. Akompaniowały nam dwie gitary. Ponieważ nasze gardła były jedyną, niezmęczoną częścią naszych ciał, w pełni to wykorzystaliśmy drąc się kila godzin.
Nasze wyczyny zostały nagrodzone podziękowaniami innych gości, podczas śniadania, następnwgo dnia!!!


fot. R. Ciechowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz