poniedziałek, 2 lipca 2018

Wyspa Zakyntos- ucieczka od tłumu (Grecja)

Ok południa zaczynamy płynąć wzdłuż południowo-zachodniego wybrzeża Zakyntos. Mamy flautę, więc posiłkujemy się silnikiem. Odwiedzamy wyspę Marathonissi, gdzie w czerwcu, lipcu pod osłoną nocy żółwie składają jaja. Plaża jest częścią rezerwatu. Jakież jest nasze zdziwienie kiedy na brzegu widzimy dziesiątki turystycznych łódek, pływających barków z napojami i lodami, oraz setki ludzi na plaży! W tle widać zaznaczone miejsca z żółwimi jajami. Jesteśmy tym widokiem najzwyczajniej zgorszeni. Po kilkunastu minutach, z ulgą, opuszczamy ten zgiełk.
Ok. szesnastej zaczyna wiać. Z wielką przyjemnością płyniemy na żaglach i podziwiamy skalne urwiska zachodniego brzegu Zakyntos. Po 19 wpływamy do maleńkiej zatoczki  Porto Vromi. Nie jest zaznaczona jako kotwicowisko. Cumują tu tylko małe rybackie łódki. Trafiliśmy tu przypadkiem kilka lat temu i byliśmy tym miejscem oczarowani.
Jak przed laty jesteśmy jedynymi turystami. Jest wieczór i prawie wszyscy rybacy rozjechali się na zasłużony wypoczynek aby ponownie przed świtem wyruszyć na morze. Zapóźniony Grek widząc nasze wahanie wskakuje do łódeczki i przypływa do nas z pomocą.  Znając zatokę pokazuje nam gdzie najlepiej opuścić kotwicę. Pomaga w cumowaniu lin na skałach. Błyskawicznie stajemy, bezpiecznie, między innymi łódkami. Grek żegna nas z uśmiechem i odjeżdża.
Zostajemy sami.  Nad nami gwiazdy, a wokół unoszące się łódeczki. Taką Grecję kocham..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz