poniedziałek, 14 stycznia 2019

Reniferowy raj. (Krokelvdalen - Norwegia)


    Po godz.  dziesiątej zajeżdżamy do Krokelvdalen gdzie lud Saami zajmuje się reniferami. Wstaje smutny dzień. Witają nas przewodnicy w tradycyjnych strojach. 
Saami mają swój język ( kompletnie różny od Norweskiego),kulturę,
a nawet parlament. 
W północnej Norwegii, parę lat temu,  rozpoczął działać program ratowania reniferów. Dziś nie grozi tym sympatycznym zwierzętom wyginięcie. ( Dzięki temu Św. Mikołaj może nie martwić się o swój zaprzęg!) 
 Dzikie renifery można spotkać w środkowej i południowej Norwegii. Są one bardzo płochliwe i unikają spotkania z ludźmi. Inaczej jest w północnej części. Tutaj, ze strony człowieka, spotykają je tylko dobre rzeczy. Rano wiedzą, że 
przybędą turyści, którzy dostaną specjalnie, przygotowaną karmę ( nie wolno reniferów karmić ludzkim jedzeniem!). Po krótkim przeszkoleniu, każdy uzbrojony w kubełek z karmą, idzie na rozległe tereny gdzie pędem ku nam zmierzają rogate zwierzaki. Są wszędzie! Nie wolno się nam zatrzymywać! Dzielnie brniemy między cudownymi futrzakami, trzymając kubły nad głowami. 
Zwierzęta nie są agresywne, ale napierają z mocą walca drogowego czując jedzenie. 





Poważnym zagrożeniem są rogi reniferów, które mogą nam zrobić krzywdę. Kiedy się kończy jedzenie, ich zainteresowanie przenosi się na nasze torby i aparaty fotograficzne. 

Po kilkunastu minutach zaczynają obojętnie łazikować między nami. Młode samce trenują przyszłe potyczki. Niektóre zalegają na śniegu. 
Kiedy patrzymy na leżące renifery robi nam się jeszcze zimniej! Mamy możliwość ogrzania się w szałasie, gdzie płonie ogień. Tutaj dostajemy herbatę, kawę lub czekoladę. Częstowani jesteśmy również daniem, które nazywa się „bidos”. Jest to gulasz z mięsa renifera(!) i z różnych dostępnych warzyw. Trzeba przyznać, że jest pyszny, a mięso renifera jest podobno niezwykle zdrowe. Po posiłku wracamy do reniferów. Odważniejsze jednostki natychmiast do nas podchodzą, bardziej lękliwe zachowują lekki dystans. 
Zaczyna się ściemniać ( zbliża się godz. 14) i musimy niechętnie opuścić reniferowy raj. Sami żegnają nas ludowymi pieśniami, które nazywają się „joiki”. 
Z wielką niechęcią rozpoczynamy powrót do Tromsø.

--------------------------------------------------------------------------------

Całkowity koszt pobytu w reniferowym raju kosztuje ok. 1000 koron (ok. 500 zł)- organizator: Tromso Eco Tours
Cena zawiera transport, przewodników, różne ciepłe napoje,obiad- bidos lub wegetariańskie danie. Jeżeli ktoś jest nieodpowiednio ubrany może otrzymać ciepłą, wełnianą pelerynę z kapturem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz